Znak dla świata.
Co one tam robią?... Niewątpliwie takie pytanie o sens życia w klauzurze stawiali sobie i stawiają niektórzy Jaślanie, spoglądając w stronę klasztornej Górki, lub słysząc kilka razy dziennie spływający stamtąd dźwięk sygnaturki. Kościół i klasztor wkomponowane w bogatą zieleń tworzą uroczy obiekt miasta. Specyficzne oświetlenie bryły kościoła w nocy fascynuje i przyciąga uwagę przechodniów niżej położonego miasta.
Co one tam robią? To problematyczne pytanie raczej nie pojawiało się przed drugą wojną światową, kiedy lud był bardziej zbliżony do Boga i Kościoła, niż obecnie. Ludzie odczuwali potrzebę modlitwy na równi z potrzebą codziennego chleba. Klauzurowy klasztor dominujący wysoko nad słabo jeszcze rozbudowanym miastem, samym swoim widokiem przypominał, że tam wszystko oddane jest na chwałę i służbę Bogu. Jaślanie czuli się ubezpieczeni obecnością sióstr od nieszczęść i kataklizmów. Nawet Żydzi wnioskowali, że to dzięki modlitwom sióstr Jasło omijają grady i klęski żywiołowe.
Pan prof. Mieczysław Wieliczko, były ministrant w kościele na Górce, odbierając nagrodę naukową za rok 1994 w swoim przemówieniu wspomniał to, co w dzieciństwie i młodych latach oddziaływało na jego chłopięcą duszę oraz kształtowało jego umysł i charakter. Oto fragment tej wypowiedzi: "Na Górce był kościół i klasztor Sióstr Wizytek - wygnanek z Wilna i potem z Wersalu. Wszystko otoczone murem - świat klauzury i głosy rytmicznej modlitwy, uniesionego śpiewu - pierwsze własne wzruszenia wiarą. I zapamiętana tamtejsza radość. Wspomnienie tego w życiu pozwalało zrozumieć, że nawet za kratą i murem może być wolność, gdy człowiek wybierze ideały, wartości i zachowa wiarę." Tak więc nie tylko siostra w habicie jest znakiem, ale jest nim także klasztor. Przypomina, że są wartości, dla których warto poświęcić życie i zamknąć się w jego murach.
W okrasie swojej stuletniej obecności na Górce siostry doświadczyły wiele życzliwości od ludzi.